Goście, goście do domu... Zaczęło się. Rodzina, przyjaciele... Wszyscy
chcą przyjść i zobaczyć tego małego człowieczka jakby ósmym cudem świata
był. No dobra, jest! Prezenty odbiera przeróżne. Od upragnionych
pieluch jednorazowych i tetrowych (praktyczne prezenty są najlepsze!),
poprzez grająco-mrugające "rodzicowkurzacze" (zastanawiam się, czym im
podpadłam) po bizuterię douszną (a skąd założenie, że będziemy chcieli
jej uszy dziurawić?). Ale fakt faktem pieniom zachwytu od kilku
dni nie ma końca. I licytacja do kogo podobna trwa w najlepsze. Nosek
po mamusi, usteczka po tatusiu, włoski po babci Gieni, paluszki to po
cioci Kazi a mała plamka na lewym podudziu to na pewno po wujku
Staszku... I seria dobrych rad też się zaczęła. Niestety. A w tym to
przodują babcie. Czapeczkę załóż bo ciepło przez głowę ucieka
(nieśmiertelny argument w każdej rozmowie), nie noś w chuście bo
przyzwyczaisz żeby na rączkach ciągle było (hę? przecież ręce to ja mam
dzięki temu wolne...), pohuśtaj to się uspokoi (taaa, a potem babcia
będzie u nas przez 3 lata mieszkała, żeby robić huziu huziu na każde
zawołanie, dobra?), jak karmisz to naciskaj pierś żeby dziecku się nosek
nie opierał bo się udusi (serio?). No i jeszcze moje ulubione:
ABSOLUTNIE tego nie jedz bo dziecko będzie miało kolki, zatwardzenie,
rozwolnienie, wzdęcia, rozdwojenie jaźni* (*niepotrzebne skreślić!).
Fala krytyki spadła na matkę od jej rodzicielki także za to, że dziecko w
osobnym pokoju od pierwszej nocy śpi. Bo przecież tak nie można bo...
tu argumentu logicznego zabrakło. Nie można bo nie. I już.
I jeszcze
się wszyscy na wyrodną matkę asertywną morderczym wzrokiem patrzyli
kiedy stanowczym tonem zakomunikowała, że teraz to dobrze jakby sobie
goście już poszli bo dziecię będzie karmione, kąpane i pójdzie spać. A
matka plan ma podobny. Tylko z półtoragodzinnym opóźnieniem. No foch
pierwsza klasa został zaliczony! Uff, dobrze, że następny weekend
dopiero za 5 dni :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz