wtorek, 29 listopada 2016

Doktor Facebook

Dopóki nie dołączyłam na fejsbuczku do kilku grup dla mamusiek to nie wiedziałam wiele problemów może nieść ze sobą macierzyństwo... Ba, ośmielę się nawet powiedzieć, że o macierzyństwie nie miałam bladego pojęcia.Dodatkowo przez swoją ignorancję narażałam dziecko na mnóstwo zagrożeń, które czyhają na każdym kroku. Moim oczywiście - wszak ono jeszcze nie chodzi. O tym jak wielkie zaniedbania wobec córki swej popełniałam to nawet nie będę się wypowiadać...
Jak to mówią: matka matce wilkiem... Czy jakoś tak to było. Globalnie to jestem wyrodną matką już z tego powodu, że noszę dziecię w chuście. Ale o tym to już dawno wiecie. Z premedytacją narażam je na przyzwyczajenie do noszenia, krzywy kręgosłup, uduszenie, przegrzanie, wychłodzenie, problemy ze wzrokiem, opóźnienie w chodzeniu i inne tym podobne rzeczy... Cóż, nikt jej nie obiecywał, że będzie miała inną matkę... To wszystko to jednak Pikuś w porównaniu z innymi krzywdami jakie jej wyrządzam...

wtorek, 22 listopada 2016

Wstydź się matko!

Wstajesz z łóżka ze świadomością, że twojemu dziecku będą dziś zadawać ból. Że z premedytacją to właśnie ty ją tam zabierzesz.  Uśmiechasz się do niej jakby nigdy nic... No może bardziej drżą Ci ręce podczas zapinania kurtki... Wkładasz ją w fotelik i mówisz, że jedziecie na wycieczkę, chociaż wiesz, że z miłą podróżą nie będzie to miało nic wspólnego... Wybudzasz ją z drzemki i wchodzicie do tego strasznego miejsca.

sobota, 19 listopada 2016

Kreatywna matka

Kiedy Bezlukrątko było jeszcze uwięzione w moim brzuchu, a ja  byłam uwięziona we własnym łóżku, miałam mnóstwo czasu na przeglądanie czeluści internetu. Już wcześniej podjęliśmy wzbudzającą ogólnorodzinne oburzenie decyzję, że jak tylko dziecko się urodzi to ląduje we własnym łóżeczku we własnym pokoju. Tak, podobno to nieodpowiedzialne i nierozsądne. Przynajmniej do roku powinno przecież spać z nami w pokoju. A najlepiej w łóżku. I jak zgodnie orzekły wszystkie ciocie i babcie: "utrudniasz sobie życie bo nabiegać się będziesz musiała do niej w nocy". Trochę w tym prawdy jest. Głównie w tym, że musiałam (czasem kilka razy w nocy) pokonywać zawrotną odległość 5 metrów dzielących nasze pokoje.
Jestem zwolenniczką wychowywania w bliskości. Jestem jednak przede wszystkim zwolenniczką wychowywania w rozsądku. Nie powiem, słuch mi się wyostrzył i w nocy każde kwęknięcie dochodzące zza zamkniętych drzwi jej pokoju dociera do mnie niczym wybuch armatni. Ale wracając do tematu - nasze dziecko od początku ma swój kąt w domu. Tam została zaniesiona po wyjściu ze szpitala, tam spędza wszystkie drzemki, tam przesypia noce. Bawi się wszędzie. A właściwie prawie wszędzie - jest absolutny zakaz zabawy w łóżeczku. Tam się śpi. Proste? Proste. I tej wersji się trzymamy.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Wszystko przez Ciebie Córko...

To przez Ciebie Córko moje życie przewróciło się do góry nogami... Jeszcze zanim się urodziłaś, zmieniłaś moje życie o 180 stopni.
To przez Ciebie nie mogłam odejść od toalety na odległość większą niż taka, której pokonanie zajmuje więcej niż 5 minut. Najpierw przez nieustanne mdłości a później przez nieustanną potrzebę chodzenia sikać. Każde wyjście na miasto wiązało się ze szczegółowym planowaniem trasy "szlakiem WC" - czyli sprawdzenia miejsc gdzie w razie potrzeby mam biec.
To przez Ciebie wszystkie moje ubrania stawały się z dnia na dzień za ciasne. I nie, po porodzie nie rozciągnęły się na nowo. Jedyne co się rozciągnęło to skóra na brzuchu.

sobota, 12 listopada 2016

CanpolBabies - blogosfera

Postanowiłam spróbować :) Mam nadzieję, że niedługo będę mogła zorganizować dla Was konkurs albo napisać jakąś recenzję :)

Blogosfera Canpol :)

wtorek, 1 listopada 2016

On mi nie pomaga

Mój Mąż nie pomaga mi przy dziecku. Zdałam sobie z tego sprawę wczoraj. Ja prawie umieram, a On mi nie pomaga przy dziecku! I w nielicznych przebłyskach świadomości, zdałam sobie sprawę, że On mi nigdy nie pomaga przy dziecku!
Dopadło mnie coś. Albo Teściowa chciała mnie otruć sałatką. Objawy te same. Cała noc nie przespana. Rano nie miałam siły podnieść z łóżka swojego dziecka, które waży niecałe sześć kilogramów. I właśnie wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że mój Mąż mi nie pomaga przy dziecku.