niedziela, 29 stycznia 2017

Życie jest cudem cz. 2

Dziś dalszy ciąg historii mówiącej o tym jak zostałam mamą. Pierwsza część wpisu jest do przeczytania TUTAJ

Pierwszy trymestr ciąży wymęczył mnie okropnie. Przez jakiś czas żywiłam się jedynie białym serem i pomidorami. Każde inne jedzenie powodowało odruch wymiotny. Odliczałam dni do końca trzeciego miesiąca bo wtedy podobno miało się poprawić. Wtedy nie wiedziałam, że to odliczanie będzie mi później towarzyszyło jeszcze raz...

piątek, 27 stycznia 2017

Życie jest cudem cz.1

Dorosłam do tego, żeby opowiedzieć Wam trochę o sobie. A dokładnie o tym jak zostałam mamą. Marzyłam o dziecku. Marzyłam o tym, żeby wydać na świat nowe życie... I pewnego dnia moje marzenia roztrzaskały się o podłogę. Lekarz rodzinny, ginekolog, endokrynolog... Jedne tabletki, drugie, trzecie, dziesiąte... Insulinooporność, zespół policystycznych jajników (PCO), cykle 70 dniowe, cykle bezowulacyjne...

Koci konkurs

Udało się mimo małej kontuzji. Zatem wszem i wobec ogłaszam, że oddam kota w dobre ręce! A Właściwie to nawet trzy koty oddam!

Zachęcam do udziału w konkursie!



piątek, 20 stycznia 2017

Wspomaganie rozwoju dziecka


Osoby, które zaglądają tu częściej pewnie już wiedzą, że moje dziecko chodzi na rehabilitacje. Urodziła się jako wcześniak, w stresie mocno zaciska piąstki i ma lekką asymetrię. Moim zdaniem rozwija się prawidłowo w swoim własnym tempie i wyraźnie widzę, że co jakiś czas zdobywa nowe umiejętności. Istnieją jednak pewne podręcznikowe widełki mówiące o tym kiedy i co dziecko powinno potrafić. A jeśli nie potrafi, to zaczyna się straszenie rodziców, że dziecko opóźnione, że źle się rozwija, że na pewno coś jest z nim nie tak. Zresztą my, matki, same potrafimy sobie takie rzeczy wkręcić. Bo syn kuzynki to w tym wieku już siedział. A córka pani Jadzi to już chodziła. A dziecko sąsiadki wujka Kazia to tabliczkę mnożenia po rosyjsku znało zanim skończyło siedem miesięcy :) A tak serio to jednak porównujemy z innymi. Czasem z niepokojem a czasem żeby się uspokoić, że jednak wszystko jest ok!

czwartek, 19 stycznia 2017

Ile kosztuje posiadanie dziecka - podsumowanie pierwszego półrocza

Kiedy zaszłam w ciąże i poinformowałam o tym rodzinę (bądź było to na tyle widoczne że znajomi i nieznajomi zaczęli zwracać na to uwagę) to  przez moje życie przelała się ogromna fala radości i gratulacji. A tuż po niej przyszedł czas na prawdziwą powódź straszenia i ostrzegania. Chciane (a częściej niechciane) rady dotyczyły sposobu odżywiania, ubierania, wychowywania i ogólnie to wszystkiego co tylko jest możliwe. Osobną grupę tematyczną stanowiły te dotyczące finansów.
Jestem osobą, która ma bardzo racjonalne podejście jeżeli chodzi o moje Bezlukrątko kochane. I jak w kwestii wychowania dałabym dziecku przysłowiową gwiazdkę z nieba, tak w kwestii materialnej uważam, że nie ma co szaleć. Wolę rzeczy praktyczne i solidnie wykonane, a nie modne i na topie. I kompletnie nie mam nic przeciwko kupowaniu rzeczy używanych. Oczywiście nie tylko dla dziecka. Uważam, że nie ma powodu wydawać majątku na nowe rzeczy jeśli można kupić coś  w dobrym stanie za połowę taniej. Zwłaszcza, że dziecko tak szybko rośnie, że nie ma szans zniszczyć ubranek czy też zabawek.

środa, 18 stycznia 2017

Prezenty na Dzień Babci i Dzień Dziadka

 Zapomniałam! Najzwyczajniej w świecie zapomniałam, że w weekend świętują dziadkowie! Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że... to będzie pierwszy raz od ponad 25 lat kiedy będziemy obchodzić to święto. Zarówno jak jak i Pan Bezlukrowy straciliśmy dziadków w dzieciństwie i... jakoś tak się nie ogarnęliśmy, że przecież teraz to nasi rodzice są dziadkami dla bezlukrątka...

Ale jeszcze nic straconego. Wczoraj przygotowałam dla Dziadków plakat i jeden już poszedł pocztą do dziadków, którzy mieszkają 200 km od nas, a drugi czeka zapakowany w domu. Przy okazji stworzyłam listę prezentów, które można wykorzystać na różne okazje. My większość z nich już przetestowaliśmy więc.. będę musiała wymyślić coś nowego :)

czwartek, 12 stycznia 2017

Jak być matką ogarniętą?

Trzeba znaleźć sposób, żeby przetrwać i nie zwariować. O siwienie się nie martwię bo włosy farbuje od piętnastego roku życia, więc i tak widać nie będzie :)
Wiecie, ostatnio kompletnie nie ogarniam tego co się dzieje. Praktycznie codziennie jakaś wizyta lekarska lub rehabilitacyjna. Czuję się bardziej zalatana niż w czasach studiów kiedy pracowałam, imprezowałam, działałam w wolontariacie, organizowałam koncerty i nawet zdarzało mi się pokazać na uczelni :) Wtedy jednak miałam swoją ulubiona wielką torebkę i mieściło się tam wszystko. Dosłownie. Czasem obok szminki był śrubokręt i kombinerki :)
Odkąd zostałam mamą swoja wielką ulubioną torebkę wrzuciłam do szafy i wyciągam bardzo rzadko. Zamieniłam ją na inną wielką torebkę. Torbę od wózka. I tam też jest wszystko. Zwłaszcza kiedy zimą idziemy do przychodni gdzie nie ma wygodnego miejsca żeby się rozebrać i ubrać. Wtedy oprócz standardowej zawartości lądują tam jeszcze czapki, szaliki, rękawiczki, kombinezon Bezlukrątka, oraz zawartość kieszeni mojej kurtki czyli w najbardziej okrojonej wersji: portfel, telefon i klucze od domu. Plus musi się tam jeszcze zmieścić książeczka zdrowia Młodej. Kompletny chaos. A najgorzej kiedy wszystkie niezbędne rzeczy trzeba nagle przepakować do innej torby bo idziemy na basen! Już nie wspomnę o tych nielicznych chwilach kiedy matka chce się poczuć jak kobieta i wyjmuje swoją wielką torbę z szafy i próbuje upchnąć tam wszystko co potrzebne jej i dziecku. Czasem wydaje mi się, że w takich przypadkach najlepsza byłaby walizka na kółkach. Tylko jak wtedy pchać wózek?

środa, 11 stycznia 2017

Blogosfera Canpol

Postanowiłam kolejny raz zgłosić się do programu

Blogosfera Canpol Babies. Może uda mi się dla Was przetestować zestaw maszyny albo zorganizować konkurs, w którym to Wy będziecie mogli go otrzymać.
Prawda, że fajny? My jesteśmy właśnie na etapie rozszerzania diety i Bezlukrątko poznaje nowe smaki. Uczy się także pić wodę - najzdrowszy dodatek do posiłku.


Na czym to polega?
Co miesiąc zespół Canpolu wybiera pewną liczbę użytkowniczek, które otrzymują produkty do testowania lub organizacji konkursu. Jeżeli też chcecie spróbować to zarejestrujcie się przez stronę Blogosfery


pozdrawiam
Matka bez lukru
 --------
Dziękuję za odwiedziny! Jeżeli post Ci się podobał to zachęcam do komentowania tutaj albo na moim profilu na FB

Pozwól dziecku płakać

 Jakiś czas temu postanowiłam napisać dlaczego nie biegnę na ratunek swemu dziecku, gdy tylko wykrzywi buźkę w pierwszym grymasie.
Przeczytać o tym można na stronie porad Canpol Babies. A dokładnie w poradzie Pozwól dziecku płakać.

Tak jak każdego języka obcego - również języka naszego dziecka trzeba się nauczyć. Najtrudniejszy jest sam początek kiedy to noworodek, a później niemowlę komunikuje się z nami głównie za pomocą płaczu. I chociaż najczęściej już po sekundzie chcielibyśmy płaczącego malucha utulić w ramionach - czasami warto pozwolić mu popłakać chwilę dłużej. I nie mówię tu o kwadransie - wystarczą trzy minuty.
Jeżeli pozwolisz dziecku chwilę popłakać i wsłuchasz się w to jakie dźwięki przy tym wydaje to szybko nauczysz się rozumieć dlaczego płacze i z czasem łatwiej przyjdzie Ci zaspokajanie jego potrzeb. Dzieci nie płaczą bez powodu. Warto nauczyć się ich języka aby wspólne życie było prostsze i radośniejsze.

wtorek, 10 stycznia 2017

Liebster Blog Award do kwadratu :)

Czym jest Liebster Blog Award? 

Sama inicjatywa rozpoczęła się w 2011 roku w Niemczech i od tej pory połączyła tysiące blogerów.. Główną zasadą zabawy jest udzielenie odpowiedzi na 11 pytań, które zadaje osoba nominująca nasz blog. Po odpowiedzi, osoba nominowana wybiera od 5 do 11 inspirujących ją blogów i tym samym zaprasza ich twórców dalszej zabawy.

Dla mnie te nominacje są super wyróżnieniem i zupełnie się ich nie spodziewałam! Dzięki dziewczyny :) A teraz do rzeczy. Matka bez lukru wpisuje się w internetowe Złote Myśli :)

czwartek, 5 stycznia 2017

Chora służba zdrowia

Dziś chciałabym poruszyć uwielbiany przez wszystkich temat... Nie, nie będzie o polityce. Będzie o Służbie Zdrowia. Moje starania o ciąże to długa droga i obiecuję, że kiedyś Wam o niej opiszę. Ponieważ miałam wykupione prywatne ubezpieczenie zdrowotne w pewnej części finansowane przez pracodawcę to wszystkie badania i wizyty miałam w prywatnych placówkach. Przyzwyczaiłam się do standardów w postaci braku kolejek tworzonych przez znudzone emerytki, umawiania wizyt na konkretną godzinę, życzliwego "dzień dobry" i "do widzenia". Ot, można by powiedzieć, że w dupie mi się poprzewracało od tego luksusu bo chciałam być podobnie traktowana także na porodówce i  teraz kiedy chodzę z małą do lekarzy wszelkich specjalności.