Cztery miesiące temu na świat przyszło Bezlukrątko. Poziom komunikacji z jego strony był na poziomie zbliżonym do zera. Głodne - ryk. Więcej potrzeb nie wykazywało. Po kilku dniach podobno doszło "mama - ryk". Ale jak dla mnie było to tożsame z głodem. Po prostu podczas pobytu na solarium nie chciało jeść mleka modyfikowanego i domagało się mojego. Brawo dla niej za wybór tego co zdrowsze. Pamiętam, że jak wróciliśmy do domu to czasem (gdy nie spała i nie jadła) to tak pusto patrzyła w nicość. Jak dla mnie człowiek tuż po urodzeniu jest najmniej ogarnięta istotą wśród zwierząt. Kompletnie do tego życia nie przystosowany. I najdłużej wymaga całkowitej opieki. No, nie ma szans na przetrwanie jeśli przynajmniej kilka lat ktoś się nim kompletnie nie zajmuje. U innych ssaków ten okres trwa o wiele krócej.
czwartek, 20 października 2016
wtorek, 18 października 2016
Mówili, że to już koniec...
Już od połowy ciąży słyszałam od znajomych, że jak urodzi się dziecko to wszystko się zmieni. Że trzeba będzie się gimnastykować, robić grafiki, cyrkowe akrobacje, strategie jak do planu przejęcia władzy nad światem...I wiecie co? Nie mieli racji!
Odkąd urodziło się nasze dziecko jeszcze nigdy nie opuściliśmy wspólnej Eucharystii. I zawsze Dziecior był razem z nami.
Tak, wymaga to trochę zachodu ale warto. W ten sposób jeszcze bardziej czujemy się rodziną.
Jak to zrobić? Nie ukrywajmy - noworodek większość czasu przesypia. Na początku rewelacyjnie sprawdzał się fotelik samochodowy. Tu uwaga dla oburzonych - wejście jest po schodach więc wózek odpada. Teraz bardzo pomaga nam chusta.Zwykle w niej Bezlukrątko przesypia całą Mszę. A jeśli się zbudzi to zachowuje się w miarę spokojnie. Nie ma tzw. "głośnego oczekiwania na posiłek". W innych sytuacjacg moje dziecko od trybu "ledwo otwieram oczy" do "niiiiigdyyyy niiiieeeee jaaaaaadłaaaaam! Naaaaakarmmmm mnie!!" rozpędza się w kilka sekund. W chuście tego nie ma.
Odkąd urodziło się nasze dziecko jeszcze nigdy nie opuściliśmy wspólnej Eucharystii. I zawsze Dziecior był razem z nami.
Tak, wymaga to trochę zachodu ale warto. W ten sposób jeszcze bardziej czujemy się rodziną.
Jak to zrobić? Nie ukrywajmy - noworodek większość czasu przesypia. Na początku rewelacyjnie sprawdzał się fotelik samochodowy. Tu uwaga dla oburzonych - wejście jest po schodach więc wózek odpada. Teraz bardzo pomaga nam chusta.Zwykle w niej Bezlukrątko przesypia całą Mszę. A jeśli się zbudzi to zachowuje się w miarę spokojnie. Nie ma tzw. "głośnego oczekiwania na posiłek". W innych sytuacjacg moje dziecko od trybu "ledwo otwieram oczy" do "niiiiigdyyyy niiiieeeee jaaaaaadłaaaaam! Naaaaakarmmmm mnie!!" rozpędza się w kilka sekund. W chuście tego nie ma.
poniedziałek, 10 października 2016
Dziecko w śpioszkach
Dziś trochę przekornie będzie :)
Lubię kupować używane ubrania. Zwłaszcza dla dziecka. Przecież ono nie
ma szans ich zniszczyć - tak szybko z nich wyrasta. Praktycznie całą
wyprawkę dla niemowlaka kupiłam od jednej mamy. Wielki wór pięknych
ubranek. I tak się właśnie zastanawiam... Po co dziecku ubranka
wyjściowe? Moja córka najczęściej chodzi w śpioszkach i tak ją lubię
najbardziej. I tak też jej najwygodniej.
Jeden jedyny raz próbowałam ją wcisnąć w piękne jeansowe spodnie. Ale
był wrzask... Było jej szalenie niewygodnie. Podobnie jak w sukienkach z
grubszego materiału. Leżenie i spanie w tym czymś powodowało u niej
mega nerwa. Może jakaś nadwrażliwa? A może od małego stawia na komfort
użytkowania a nie na lansowanie się ;)
Dwa razy musiała wyglądać"wyjściowo". Dwa razy męczyła sie w tych
rajtkach naciągniętych na pampersa. A ja razem z nią. Bo oczywiście
przebrać ja w miedzy czasie trzeba było. A jakże. I tak się zastanawiam
dla kogo są sukienki do chrztu na kole (taaaa... Widziałam taką..),
jeansy, które trudno wciągnąć na ten opieluchowany tyłek i bluzeczki z
cekinami, które niemiłosiernie drapią... Dla dzieci? A może dla chcących
się wylansować dzieckiem rodziców? Czy niechodzącemu maluchowi
potrzebne buty? A rocznej dziewczynce ramoneska ze skóry? A już
najbardziej mnie dziwi zanik typowo dziecięcych ubranek dla starszych
maluchów. Obecnie są to miniaturki dorosłych ubrań...
Lubię moje dziecko w śpioszkach.
Lubię moje dziecko w śpioszkach.
piątek, 7 października 2016
Czas to pojęcie względne
Nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że słówko "późno" w zdaniu "dziś
wrócimy późno bo idziemy na pizze" będzie oznaczało godzinę 20.37 :)
czwartek, 6 października 2016
Chory facet
Sezon na czosnkowy oddech uważam za otwarty. Pan Mąż Bezlukrowy kicha,
prycha i smarka. Czyli umiera prawie. Temperatura dochodzi do 37,2
stopnia. Chyba pora żeby wezwać pogotowie i spisać testament.
Piździernik
To co wyprawia się za oknem przechodzi wszelkie pojęcie. Początek
października a temperatura w dzień nie przekroczyła dziś 8 stopni. I
cały czas lało. I wiało jak na Giewoncie. Ale my się nie poddajemy i
spacer być musiał. Trzeba się hartować. I nie ważne, że matka jak
Eskimos ubrana. Ważne, że Dziecior szczęśliwy.
wtorek, 4 października 2016
Szalone cycki
Dziecko mnie rozpieszcza. Od dwóch tygodni zasypia o 18.30 i budzi się
koło 4.00. Szybki cycek i śpi do 8.00. Albo i nie śpi ale jest cicho do
8.03 wiec ja śpię a do niej nawet nie zaglądam :)
Szaleństwo! Daje mi pospać lepiej niż w ciąży gdzie średnio co 2
godziny biegałam sikać. Wszystko ślicznie pięknie... Szkoda tylko, ze
pęcherz wszedł w spisek z cyckami i teraz to one prawie pękają z
nadciśnienia. I nie ważne, że jej zluzuję przed pójściem spać... Jak w
zegarku budzę się o 1.30 z dwoma kamieniami w staniku... Niech ktoś im
wytłumaczy, że Dziecior już się nie stołuje tak często i mogą sobie
odpocząć w nocy!
sobota, 1 października 2016
Szczęście
Podsumowując ostatnie kilka dni. Każdy kto przekracza próg mojego domu
daje mi szczęście. Z tym, że niektórzy wchodząc, a niektórzy
wychodząc....
Subskrybuj:
Posty (Atom)