Cztery miesiące temu na świat przyszło Bezlukrątko. Poziom komunikacji z jego strony był na poziomie zbliżonym do zera. Głodne - ryk. Więcej potrzeb nie wykazywało. Po kilku dniach podobno doszło "mama - ryk". Ale jak dla mnie było to tożsame z głodem. Po prostu podczas pobytu na solarium nie chciało jeść mleka modyfikowanego i domagało się mojego. Brawo dla niej za wybór tego co zdrowsze. Pamiętam, że jak wróciliśmy do domu to czasem (gdy nie spała i nie jadła) to tak pusto patrzyła w nicość. Jak dla mnie człowiek tuż po urodzeniu jest najmniej ogarnięta istotą wśród zwierząt. Kompletnie do tego życia nie przystosowany. I najdłużej wymaga całkowitej opieki. No, nie ma szans na przetrwanie jeśli przynajmniej kilka lat ktoś się nim kompletnie nie zajmuje. U innych ssaków ten okres trwa o wiele krócej.
I tak sobie patrzyłam na tego mojego mini człowieka i zastanawiałam jak my się ogarniemy nawzajem. Dobrze, że noworodek większość czasu śpi bo jest tak niekumaty, że nie wiem jak miałabym zapewnić mu jakieś atrakcje. Nie widzi dobrze. Nie ogarnia co się do niego mówi. Nie potrafi nic złapać. Jedyne co potrafi to płakać. I weź tu człowieku bądź mądry. Ileż razy płakałam razem z nią... Z bezradności. Bo nie wiedziałam co się dzieje. A w duchu wyrywały się teksty, do których wstyd się przyznać. "O co ci znów k... chodzi?"- to jeden z łagodniejszych. Zmęczenie materiału działało w obie strony. Czasem wpychałam ja w ręce mężowi mówiąc, że ma ją potrzymać bo mam ochotę zamknąć ją w piwnicy. Czy jestem patologiczną matka? Absolutnie. Czasem lepiej powyklinać w duchu, wyjść na chwilę z pokoju nawet gdy dziecko płacze niż tłumić w sobie nerwy i doprowadzić się do stanu kompletnej katastrofy. Matka też ma prawo być zmęczona. Ba. Ma prawo być wykończona ponieważ na początku większość czasu leci na trybie "zombi".
Patrzę dziś na tego mojego małego człowieka i podziwiam ile pracy włożył w swój rozwój. A ona gapi się na mnie tymi swoimi wielkimi oczyskami i śledząc każdy mój ruch uśmiecha się tą swoją bezzębna szczęką. Przy okazji miętoli w tym samym czasie tetrową pieluszkę i wierzga nogami jakby brała udział w Tour de Pologne i jechała w koszulce lidera.
A to co najbardziej widać przy dłuższym użytkowaniu to charakterek. Już dość mocno pokazuje, że coś jej się nie podoba. I wyraźnie można rozróżnić, że jej płacz nie zawsze jest taki sam. Zupełnie inaczej drze się kiedy jest głodna, kiedy jest zmęczona albo kiedy jej coś dokucza. Odkąd nauczyłam się to rozróżniać to życie stało się o wiele prostsze. Mamy swój własny język.
Moje dziecko codziennie wchodzi na wyższy poziom świadomości. Fajnie jest móc to oglądać.
Moja mała ma dopiero miesiąc więc jesteśmy jeszcze na etapie, gdy nie wiem czasem o co jej chodzi :D Też miewam chwilę zwątpienia i przeklinam w duchu, gdy oczy mi się zamykają a ten szkrab nie chce spać. Ale ta to już jest, z czasem będzie mam nadzieję lepiej.
OdpowiedzUsuń