Dziś trochę przekornie będzie :)
Lubię kupować używane ubrania. Zwłaszcza dla dziecka. Przecież ono nie
ma szans ich zniszczyć - tak szybko z nich wyrasta. Praktycznie całą
wyprawkę dla niemowlaka kupiłam od jednej mamy. Wielki wór pięknych
ubranek. I tak się właśnie zastanawiam... Po co dziecku ubranka
wyjściowe? Moja córka najczęściej chodzi w śpioszkach i tak ją lubię
najbardziej. I tak też jej najwygodniej.
Jeden jedyny raz próbowałam ją wcisnąć w piękne jeansowe spodnie. Ale
był wrzask... Było jej szalenie niewygodnie. Podobnie jak w sukienkach z
grubszego materiału. Leżenie i spanie w tym czymś powodowało u niej
mega nerwa. Może jakaś nadwrażliwa? A może od małego stawia na komfort
użytkowania a nie na lansowanie się ;)
Dwa razy musiała wyglądać"wyjściowo". Dwa razy męczyła sie w tych
rajtkach naciągniętych na pampersa. A ja razem z nią. Bo oczywiście
przebrać ja w miedzy czasie trzeba było. A jakże. I tak się zastanawiam
dla kogo są sukienki do chrztu na kole (taaaa... Widziałam taką..),
jeansy, które trudno wciągnąć na ten opieluchowany tyłek i bluzeczki z
cekinami, które niemiłosiernie drapią... Dla dzieci? A może dla chcących
się wylansować dzieckiem rodziców? Czy niechodzącemu maluchowi
potrzebne buty? A rocznej dziewczynce ramoneska ze skóry? A już
najbardziej mnie dziwi zanik typowo dziecięcych ubranek dla starszych
maluchów. Obecnie są to miniaturki dorosłych ubrań...
Lubię moje dziecko w śpioszkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz