piątek, 9 września 2016
Specjaliści za dychę
Nie oceniaj matki, która z pozoru nie radzi sobie z dzieckiem. Kiedy
byłam w ciąży myślałam, że bycie matką to cud, miód i ogólnie sam
lukier. Byłam pewna, że na wychowywaniu dzieci znam się doskonale. Ba,
nawet wiedziałam jak poprawiać cudze błędy wychowawcze. Moje dziecko
miało nie płakać w autobusie, nie przeszkadzać w Kościele, spać jak
aniołek a o chęci jedzenia informować z półgodzinnym wyprzedzeniem,
żebym zdążyła znaleźć ustronne miejsce na wyjęcie cycka... O ja naiwna!
Odkąd Dziecior przyszedł na świat, każdej palącej się ze wstydu matce
wrzeszczącego dziecka mam ochotę powiedzieć "wyluzuj! To nie twoja wina!
Nie przepraszaj całą sobą za to, ze jesteś matka!". Sama musiałam sie
tego nauczyć. Nie raz miałam ochotę wysiąść z autobusu dwa przystanki
wcześniej bo dzieciak się rozdarł na całego. Są takie sytuacje kiedy nie
ma szans go uspokoić a do lekarza dojechać trzeba. Albo jedzenie kupić.
Więcej wyrozumiałości. Dziś znów w autobusie słyszałam jak jaki facet
burczy pod nosem różne epitety bo kobiecie się dziecko rozpłakało a on
zmęczony jest... Miałam ochotę podejść i powiedzieć, ze w licytacji
zmęczenia to ta kobieta wyprzedza go przynajmniej dziesięciokrotnie. Nie
zdążyłam bo wysiadł. Więcej wyrozumiałości. Nikt specjalnie nie namawia
dziecka żeby płakało w autobusie. Albo sklepie. Albo w żadnym innym
miejscu..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz