sobota, 3 września 2016
Dziecko też człowiek
Chętnie noszę dziecko w chuście. Bardzo niechętnie na rękach. Zwłaszcza w
porze zasypiania. I na szczęście najczęściej nie muszę. Od początku
matczynej kariery wyszłam z założenia, że macierzyństwo powinno być
fajną przygodą, a nie męczarnią. I że mam do czynienia z małym
człowiekiem, a nie bezmyślnym niemowlakiem. Moje dziecko najczęściej
zasypia w łóżeczku. Samo. Bez wibrujących karuzelek z melodyjką,
projektorem i mikrofalówką. Grającej małpce na macie edukacyjnej
rozprułam dupę, żeby przeciąć kabel od
głośnika. Tak, wyjęcie baterii byłoby prostsze ale ja chciałam, żeby
mrugające światełka zostały. Uważam, ze najlepszą interaktywną zabawką
dla dziecka są rodzice. Żadne szczeniaczki uczniaczki nie zastąpią
robiącej z siebie debila mamy, która pokazuje obrazek pieska i szczeka
przy tym jak krzyżówka Rotwailera z Yorkiem. Moje dziecko czasem leży
sobie w ciszy. Zwłaszcza jeśli wcześniej miało kontakt z ćwierkającą i
dziubdziającą non stop babcią. Czasem potrafi tak zajmować się sobą i
pół godziny. A potem grzecznie zasypia. Nie, nie mam aniołka w domu,
dziecka idealnego, ewenementu wśród niemowlaków... Czasem drze się jakby
ją ktos ze skóry obdzierał... Najczęściej jak jest zbyt zmęczona żeby
zasnąć. I wtedy mam ochotę walnąć głowa w ścianę. Bo znów nie
zauważyłam, że ziewa, że oczka coraz mniejsze, że jakoś dziwnie kręci
się i wierci... Mam ochotę powiedzieć sobie "Ty debilko, znów na swoje
dziecko nie patrzyłaś. Teraz będziesz się siłować żeby usnęło...". Moje
dziecko jest samodzielne. Na tyle na ile może być samodzielny 2,5
miesięczny niemowlak. Tylko trzeba mu na to pozwalać. Nauczyć się jego
języka. A przede wszystkim zobaczyć w nim człowieka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz