środa, 24 sierpnia 2016

Chory misio

Działo się ostatnio. Kilka wizyt w przychodni skutecznie zniechęciło mnie do służby zdrowia. Dziecko od pięciu dni kupy nie robiło. Pręży się, wierci, krzyczy, wyje i prawie ducha wyzionie... Widać, że brzuch boli jak cholera. Nie pomaga masaż, nie pomaga kąpiel. Tylko bąki puszcza tak śmierdzące jakby śmieci jadło a nie matki mleko. I z głodu wyje bo co zje to mu się wylewa. No to jazda do pediatry niech coś poradzi. "Przeczekać! Nic się nie da zrobić... No co najwyżej może pani wyeliminować z diety mleko, warzywa, owoce, mięso, białe pieczywo, soki i wszelkie smażone i pieczone potrawy. I absolutnie nic strączkowego. Bo wzdęcia na dziecko przechodzą...I koniecznie dawać dziecku herbatkę na brzuszek. W aptece można kupić. I może soczek jabłkowy warto podać...To na pewno kolki. Ah, no i jeszcze są takie kropelki, które mamy z niemiec sprowadzają... Sab simplex. Taki lepszy espumisan 100. Ale to i tak nic nie pomoże. Przeczekać trzeba. Po 4 miesiącu minie..." Ta, jak mi się dziecko dopiero za cztery miesiące obsra to te cyferki na pieluszkach będą oznaczać zawartość kupy a nie wagę dziecka... A ja mam miłością żyć, bo nic jeść mi nie wolno... A dziecko ma się wykończyć z bólu i głodu, mi ma siąść laktacja a sponsor ma być szczęśliwy bo herbatkę kupię. Po moim trupie! Pani pediatrze podziękujemy. Od dawno wiadomo, że dieta karmiącej matki nie istnieje. I powinno się jeść jak najwięcej warzyw i owoców. A fasolka ma nóżki i przechodzi z mlekiem do małego brzuszka i go wzdyma. No heloł! Soczek? 9 tygodniowemu maluchowi? Takie zalecenia to w PRLu były. Na szczęście te czasy już minęły. Kolki to jedno. Te są i niestety trzeba jakoś to przetrwać. Ale nie sranie od tygodnia to coś zupełnie innego. Dziecko jak każdy człowiek - najzdrowiej przynajmniej raz dziennie! Wchłanianie bezresztkowe to mit.
Pomógł internet. Okazuje się, że to dość popularny problem wśród maluchów karmionych piersią. A lekarze zatrzymali się na laktacyjnym średniowieczu. W takich sytuacjach zaleca się matce suplementować magnez i cynk. Pierwsze dwa dni "przedawkować" czyli brać jak przy ogromnych niedoborach, a później już normalnie. Plus probiotyk dla dziecka. Po dwóch dniach pojawiła się wielka i śmierdząca kupa. Nie do pojęcia jest jak to mieściło się w tych małych jelitkach. W ciągu dnia jeszcze kilka razy była dosrywka. Dziecko szczęśliwe. Matka szczęśliwa. Normalnie szał i dzika radość z powodu obsranej pieluchy była prawie tak wielka jak z wygranej w totka. Od tamtej pory dziecko załatwia się regularnie - raz dziennie.
Da się?

W między czasie zaliczyliśmy też wizytę w poradni retinopatii wcześniaków - oczka zdrowe :)
I u neurologa - tu też wszystko w porządku.
Uff, mam nadzieję, że to już koniec naszych maratonów po lekarzach. Jeszcze tylko szczepienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz