środa, 7 grudnia 2016

Jeśli nie chcesz mojej zguby...

nic grającego nie kupuj dziecku luby! A w sumie to  ty dziadku też. I ty babciu również! I ciociu, sąsiadko i mój największy wrogu (jeśli takowy istniejesz...) też! Błagam! Proszę! Tłumaczę! Nieeeeeee róóóóóóób mi teeeeego!

Wczoraj były Mikołajki. Wiadomo, najmłodsza została zasypana stertą prezentów. Większych i mniejszych. Udanych i tych trochę mniej.


Z tych udanych to polecam piłeczkę z grzechotką w środku. Miętoliła ją przez jakieś pół godziny. Bo idealna do łapania przez małe rączki. I delikatnie dzwoni jak się ją trzęsie. I można spróbować wsadzić ją do buzi. No same zalety. Dzieć przeszczęśliwy :)

Młoda dostała też takiego wypasionego pieska. Interaktywny Piesek Szczekuś. Zrobiłabym zdjęcie ale... już go nie ma w naszym domu ;) Ku uciesze matki, ojca i dziecka. I rozpaczy dziadków... Bo taki fajny był. Gadał, śpiewał, co jakiś czas włączał się sam i przypominał o swoim istnieniu... Niestety robił to za głośno! I nie da się tego wyregulować! A co dopiero wyłączyć. Znaczy można wyjąć baterię. Ale wtedy też nie świeci, nie macha łapkami i jest zwykłą plastikową figurką.Więc gdzie sens? Gdzie logika? Matka się cieszy bo myślała, że ocipieje od tego nieustannego szczebiotania zwierzaka. Ojciec się cieszy bo myślał, że oszaleje od tego nieustannego monofonicznego dadadadaaaaaadadadada, które to zwierze z siebie wydawało. Dziecko się cieszy bo najzwyczajniej w świecie się go.... bało! Może jakieś przewrażliwione po rodzicach? :)

Dziadki załamane bo chcieli dobrze a wyszło jak zawsze. Bo wybierali kolorowe, śpiewające, grające. Takie jakich oni nie mieli. Ba, takie jakich nawet ich ukochany syn nie miał...

A tyle razy prosiłam i tłumaczyłam... Dla dziecka najlepszą zabawką są rodzice. A poza tym teraz jest taki ogrom zabawek, że naprawdę nie ma nic złego w zapytaniu rodziców malucha co można mu kupić. Po pierwsze, żeby nie było wtopy takiej jak u nas. A po drugie, żeby nie było 3 identycznych zabawek, które są akurat najbardziej reklamowane. Tak, reklama... To był ich największy impuls do zakupów. Na szczęście udało się oddać burka do sklepu. Uff...


Zamiast tego w domu pojawiła się waga dla niemowląt. Mamy problemy z przybieraniem... W ciągu miesiąca nie pojawił się ani jeden dodatkowy gram... Ważymy się przed i po jedzeniu. Żeby wiedzieć czy ten mały ssak ciągnie mleko czy tylko ściemnia :)

2 komentarze:

  1. Haha, my mieliśmy od znajomych grającą pszczółkę... leży teraz bez baterii w szafie ;) Ponieważ mamy dość duże wymagania, co do tego czym bawi się nasze dziecko, ogłosiliśmy to rodzinie i teraz każdy pyta nas przed zakupem, czy dana rzecz będzie dziecku potrzebna ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I bardzo dobrze! U nas najlepsze zabawki to te najprostsze. Może nie mamy rankingów czym może się bawić ale... mamy czarną listę tego czym nie chcemy żeby się bawiła.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń