Czujecie już to? Nie, nie mówię o zapachu pierniczków czy też gotującego się już bigosu! Czujecie już tą "świąteczną" atmosferę? Tak, właśnie tą, która od połowy października wylewa się już z każdego kąta! Tą samą, która kazała sprzedawcom ustawiać Mikołaje obok zniczy! I tą samą, która już z wolna powoduje u mnie odruch wymiotny?
Ostatnio miałam wątpliwą przyjemność wyrwać się do Galerii na zakupy. Dobrze, że prezenty już dawno upatrzyłam, posprawdzałam w których są sklepach i tylko leciałam je pomacać i kupić. Bo bez macania się nie da. Zwłaszcza książek. No trzeba ją dotknąć, przewertować kartki, powąchać i ocenić krytycznym okiem jakość wnętrza a nie tylko okładki. I wiecie co? Zaczynam się zastanawiać co Ci wszyscy ludzie tam robili?! Była godzina 11.17 czyli czas kiedy powinni być w pracy. Przecież o tej porze na zakupy chodzą emerytki, rencistki i matki z dziećmi, prawda? A tam tłum jak na otwarciu Lidla. sorry za tą złośliwość ale właśnie niedawno widziałam na własne oczy jaki tam się armagedon odbywa! No więc tłumy ludzi. A ja z wózkiem w jednej ręce i dzieckiem w drugiej bo do większości sklepów wjechać się nie dało przez zbyt ciasne ustawienie towaru. A co chwilę ją wkładać i wyjmować mijało się z celem. Więc wózek zostawał przy wejściu a ja leciałam po to co mnie interesuje. Udało się w godzinę i dwadzieścia siedem minut załatwić prezenty dla rodziców, teściów i kuzynki. Reszta już na szczęście w domu. Dobrze, że wzięłam się za to wcześniej :)
Ale to nie jest najgorsze... W tym roku czeka nas WIEEEEEEELKA rodzinna Wigilia. Wszystkie moje lęki świetnie przedstawia zdjęcie z początku tego posta (znalezione na Nie mogę, trzymam dziecko ). Uwielbiam rodzinkę mego męża ale... nie wszystkich na raz w jednym pomieszczeniu w tym samym czasie. To będzie prawdziwe wyzwanie. Pocieszam się tylko tym, że nie będzie to u nas więc: 1. To nie ja będę zmywać te wszystkie naczynia i 2. W ostateczności możemy po prostu wcześniej wyjść jeśli Bezlukrątko będzie to ciężko znosić.
Przeżyliście już takie Święta? Jakieś rady jak przetrwać?
Przeżyliśmy :) Najtrudniejsze jest upilnowanie wszystkich, żeby dzieciaczka nie całowali :/ Ale zmęczone dziecko jest świetną wymówką, żeby wcześniej wyjść ;)
OdpowiedzUsuńO to to to... I też mam zamiar z niej skorzystać w razie W :)
OdpowiedzUsuń