niedziela, 16 kwietnia 2017

Czasem chwytam za maszynę

 Z za chmur wyjrzało słońce, więc pora zapakować zimę do kartonów. Najpierw był przegląd garderoby. Po wymianie wózka z gondoli na spacerówkę, nadszedł też czas na wymianę śpiworka Wersję zimową zamówiłam przez internet. Myślę, że posłuży mi jeszcze w przyszłą zimę bo wzięłam rozmiar 90. Mało mobilnemu niemowlakowi w gondoli nie przeszkadzało to, że jest na niego sporo za duży. Wersję letnią postanowiłam uszyć sama. Wcale nie trzeba do tego super umiejętności. Coś tam wyszło krzywo, coś nie idealnie, ale... dziecku to nie przeszkadza, ja mam super satysfakcję, że udało mi się to zrobić, a większość niedoskonałości widzę tylko ja.

Najtrudniejszy był wybór kolorów. Nie jestem fanką różowych dodatków dla dziewczynki. Na początku planowałam wykorzystać żółte lub zielone minky ale... przypomniało mi się, że to ma być wersja na lato i w  mojej głowie pojawiła się wizja much, komarów i innych robali, które by leciały do niego jak zahipnotyzowane! Postawiłam na szarości! Kolejną rzeczą był wybór bawełny na zewnętrzną stronę.

Postanowiłam dać prawo wyboru mojemu niemowlakowi. Położyłam przed nią wszystkie cztery kawałki i wybrałam ten, który pierwszy pacnęła ręką i wpakowała do buzi. Do wykonania śpiworka nie potrzeba wiele materiałów:
- tkanina wewnętrzna (u mnie szary minky)
- tkanina zewnętrzna (bawełna w kwiaty)
- 2 zamki (chciałam, żeby śpiworek dało się rozpiąć na dwie części)
- kolorowe tasiemki
- flizelina (ułatwia szycie minky)
- klamerki do materiału (zamiast szpilek)
- nożyczki, centymetr krawiecki, maszyna do szycia
- w wersji zimowej potrzebne jest jakieś ocieplenie np. owata




Śpiworek składa się z dwóch prostokątów połączonych zamkiem, więc wycięcie formy nie wymaga większych umiejętności. Podobnie zszycie wszystkiego ze sobą. Na szczęście - bo jak na razie jestem jeszcze kompletnym amatorem i samoukiem. Najtrudniejszą częścią jest obszycie dziurek na basy bezpieczeństwa. I to właśnie z tego fragmentu nie jestem do końca zadowolona ale... tak naprawdę tego nie widać przy użytkowaniu :)  W spodniej części śpiworka doszyłam jeszcze napy. W ten sposób uzyskałam możliwość spięcia górnego boku w kapturek - na wypadek chłodniejszej pogody albo wiatru.

Tak się rozpędziłam w tym szyciu, że do kompletu powstały jeszcze ochraniacze na pasy, poduszka motylek i mała grzechotka ( w środku jest żółty plastik z jajka niespodzianki wypełniony kukurydzą).

Komplet został już przetestowany. W wózku prezentuje się super. A dziecko zadowolone bo się nie przegrzewa. Komplet jest bez żadnego ocieplenia w środku, więc kiedy przez ostatnie dni temperatura spadła to zakładałam na wierzch pokrowiec ze spacerówki.

pozdrawiam
Matka bez lukru
--------
Dziękuję za odwiedziny! Jeżeli post Ci się podobał to zachęcam do komentowania tutaj albo na moim profilu na FB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz